Życiem
człowieka sterują przypadki czy przeznaczenie? Dlaczego los jednym sprzyja, a
niektórych bez litości ciężko doświadcza? Te pytania krążą po głowie wraz z kolejnymi
stronami powieści…
W
spokojnej mazowieckiej wsi Kacice mieszka pięcioosobowa rodzina Rachübów –
kolonistów z niemieckimi korzeniami, którzy czują się Polakami. Trzej bracia
znają dobrze język niemiecki dzięki babci, która nie pozwalała im zapomnieć o
pochodzeniu. Wraz z wybuchem II wojny światowej złośliwym, zawistnym sąsiadom
zaczęło przeszkadzać niemieckie nazwisko, nagle postanowili traktować rodzinę
jak „szwabów”, chociaż do tej pory żyli obok siebie i nikt nikomu nie wypominał
rodowodu. Przewrotny los szybko weryfikuje, kto jest wrogiem niemieckiego
oddziału wkraczającego do Kacic. To właśnie do chałupy Rachűbów zagląda pijany
żołnierz i próbuje zgwałcić matkę chłopaków. Nie udaje mu się – w obronie
kobiety staje ojciec. Skutki są opłakane – rodzice zostają rozstrzelani, a dom
podpalony. Co z dziećmi? Najmłodszy Henryk w tym czasie, rozpalony gorączką
leżał nieprzytomny w łóżku – zabrał go sierżant Schulz i postanowił przysposobić
i wychować na dobrego Niemca. Średni Edward całą sytuację widział z wysokości
starej gruszy. To właśnie łakomstwo uratowało mu życie, przygarnęli go dobrzy
sąsiedzi. Najstarszy Tadeusz był nieobecny, po wybuchu wojny nie zdążył wrócić
do domu od wujostwa. Skończył średnią szkołę rolniczą, planował studia w tym
kierunku i wyjechał na Kresy – do Rudczan koło Lwowa, aby trochę zarobić i zaznajomić
się z pracą w nowoczesnym gospodarstwie. Od tego momentu los trzem sierotom
pokazuje swoje groźne, nieobliczalne oblicze…
Czy
braciom dane będzie jeszcze się spotkać? Czy zagubieni w wielkim świecie, zaplątani
w trybiki historycznej zawieruchy będą mieli możliwość jeszcze się zobaczyć? Tytuł
ma symboliczne znaczenie – bohaterowie są zbłąkani i zdezorientowani, całkowicie uzależnieni od
kapryśnego losu, który raz stawia im na drodze życzliwych ludzi, innym razem - kanalie,
mnoży przeszkody i pokazuje światełko tylko po to, by zaraz je zgasić… A jednak
zakończenie przynosi nadzieję, że wszystko jednak jest po coś i ma z góry
ustalony cel.
Niewątpliwą zaletą powieści są
historyczne realia lat 1939 - 1941, czasami opisane tak autentycznie, że trudno
o nich spokojnie czytać. A przecież trzeba pamiętać, chociaż trudno zrozumieć
ogrom wojennego bestialstwa, barbarzyństwa, wręcz odczłowieczenia. Autor
wiarygodnie przedstawia trzy równoległe płaszczyzny, systematycznie opowiadając
historię każdego z braci – Tadeusza, usiłującego wydostać się z POLSKI/KRESÓW,
Edwarda, marzącego o odnalezieniu najstarszego z rodzeństwa i ucieczce z POLSKI/NIEMIECKIEJ
STREFY OKUPACYJNEJ oraz nieświadomego prawdy Henryka, mieszkającego w RZESZY
NIEMIECKIEJ/KOLBERGU.
Lektura zapowiada się calkiem ciekawie, świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja. Mam w swoim spisie jeszcze 6 pozycji do przeczytania, więc na ten moment po nią nie sięgnę, ale kto wie. Być może w przyszłości.
OdpowiedzUsuń