środa, 6 marca 2024

Pies ogrodnika, Katarzyna Gacek


 

Zaginięcie nastolatki, niewierny mąż, chorobliwa fascynacja, kobieca przyjaźń – to tylko niektóre wątki tej komedii kryminalnej.

Gaja, Matylda i Klara – główne bohaterki – bardzo się od siebie różnią. Jedna jest skrupulatna i zasadnicza, drugą charakteryzuje nieśmiałość i ogrom wewnętrznego ciepła, a od trzeciej nie można oderwać wzroku – ma tak piękne ciało i oryginalną urodę… Życiowe komplikacje doprowadzają do dosyć niezwykłych reperkusji – założenia przez nie Agencji Detektywistycznej „Czajka”. I trzeba przyznać, że pomimo trudnych początków, finalnie radzą sobie wyśmienicie! A zaczynają z przytupem – od próby wybronienia młodego nauczyciela od zarzutów o morderstwo!

Pozornie zawód detektywa wydaje się malowniczy, fascynujący i arcyciekawy. Okazje się jednak, że to złudzenia. Ci, którzy wyobrażają sobie szalone pościgi, strzelaniny, gwałtowne wyrzuty adrenaliny, mogą czuć się odrobinę sprowadzeni na ziemię. Tutaj liczy się żmudna praca, cierpliwość, umiejętność analizowania faktów, spostrzegawczość. Czasami można poczuć zwątpienie i przygnębienie brakiem szybkich efektów…

Autorka jest doskonałą obserwatorką ludzkich zachowań i charakterów, dosyć życzliwie przyglądającą się wadom i potknięciom. Bardzo podoba mi się pewna równowaga, zharmonizowanie w wykreowaniu postaci. Matylda nie ma może olśniewającej urody, ale jest szczęśliwa. Gaja ma kłopot z mężem, ale biorąc pod uwagę jej silną osobowość, można być pewnym, że sobie poradzi… Niewiarygodny tupet i lekkie podejście Klary do wszelkich przyziemnych spraw jest irytujące, ale odwagi i zaangażowania nie można jej odmówić…

Podsumowując – śledztwo okazało się świetną zagadką, bo zakończenia nie przewidziałam… Trzeba jednak przyznać, że wskazówki były ulokowane w treści, ale tak sprytnie, że przeoczyłam. Oprócz tego bardzo podobało mi się obyczajowe tło, całym sercem zgadzam się z przesłaniem, że prawdziwa przyjaźń nigdy nie przemija…

wtorek, 5 marca 2024

Włoska robota, Marek Stelar


 

              Czas spędzony z tą powieścią to odprężająca rozrywka. Zabawne perypetie bohaterów, lekko absurdalne sytuacje, dowcipne dialogi sprawiają, że z werwą i uśmiechem przewracamy kolejne strony.


             W konkursie radiowym Zdzisław wygrywa rodzinny tygodniowy wyjazd do włoskiej Doliny Słońca. Wypad połączony jest z kursem nauki jazdy na nartach i oczywiście regularnymi relacjami z ekspedycji… Taka nagroda kojarzy się z samymi przyjemnościami – ośnieżonymi stokami, bombardino, mozzarellą, pizzą, spaghetti. I byłyby to bardzo dobre skojarzenie, gdyby nie zwycięzca konkursu – Zdzisław, czyli Szwagier… Wraz z nim jedzie jego siostra Bożena z mężem i synem. Niby wiedzą, że po takim nieprzewidywalnym towarzyszu można spodziewać się wszystkiego, jednak wizja urlopu jest tak kusząca, że uspokajająco łudzą się nadzieją miłego odpoczynku. A przecież Szwagier to chodząca katastrofa i awaria w jednym, dodatkowo taka przyciągająca kłopoty… Na szczęście Miśka wspiera reporter radiowy Darek, tylko czy ich przymierze będzie w stanie dać opór wszystkim pomysłom i perypetiom przekonanego o swej wyjątkowości Szwagra? Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że na stokach Dolomitów bawi się również włoski mafioso, łudząco przypominający Zdzisława…


          Jak zwykle mnóstwo trafnych obserwacji z życia, przede wszystkim tych dotyczących relacji międzyludzkich…

Gleba, Michał Śmielak


 

Stalowa Wola, kwiecień, 2023 rok. Ginie bezdomny, a właściwie zostaje brutalnie zamordowany. Okazuje się, że to niewielkie miasto z przemysłowym DNA posiada niesamowity potencjał, obfitujący w tajemnicze plenery – idealne jako tło do popełnienia zbrodni… Jednym z takich są „kulochwyty”, czyli dawna strzelnica, ocalała z czasów, kiedy „stalówka” była gigantem w produkowaniu broni i sprzętu wojskowego, to tutaj odnalezione zostaje ciało Posejdona.

Śledztwo prowadzi młoda policjantka z Warszawy, zesłana na prowincję za samowolkę i problemy z akceptacją procedur. Iga zwana „Glebą” jest prawdziwą twardzielką, profesjonalistką pozornie pozbawioną uczuć. Jej bezkompromisowość, szorstkość, pełne ironii, ale i humoru podejście do życia imponuje młodszemu koledze – Karolowi Damięckiemu. Chłopak bardzo chce wykazać się w pracy policjanta, wyrwać spod skrzydeł nadopiekuńczej i wpływowej matki, udowodnić, że nadaje się do tego zawodu. Tymczasem w okolicy krąży legenda o znikających bezdomnych i Wampirze, który ich eliminuje. Tropy oczywiście się mnożą, podobnie jak trupy… Czy to już seryjny???

Muszę przyznać, że Stalowa Wola widziana oczami autora pokazała inne, bardzo specyficzne oblicze – konserwatywne, pełne nabożnego, bezkrytycznego szacunku do kościoła, księży, gloryfikujące mural przedstawiający papieża, stanowiący dumę nawet dla lokalnych władz. Z sentymentem jednak czytałam o drożdżówkach od Rostka, urokliwym kościółku Św. Floriana, Ogródku Jordanowskim czy pomniku patrioty.

Podsumowując – ciekawe doświadczenie z kryminałem, który wciąga i zaskakuje…

Fikcyjny ja, Marzena Hryniszak


 

       

Co przesądza o naszym losie – decyzje, wybory, doświadczenia, ludzie napotkani po drodze? Czy po prostu zwykły niefart lub przypadek?
Leopold Kant postanawia zacząć wszystko od nowa, z nowymi danymi, w nowym miejscu. Nie wiemy przed czym ucieka i skąd taka decyzja, do prawdy dochodzimy powoli… W każdym razie ma jeden cel – nie rzucać się w oczy, nie zwracać na siebie uwagi, zmienić tożsamość i z czystym kontem zacząć żyć na nowo…
        Niestety ten pełen nadziei początek zmienia maleńka, zasuszona staruszka, która szuka Fusi – suczki uciekinierki. Śmierć sąsiadki, konieczność wezwania pogotowia i policji są niepokojąco daleko od najświeższych planów Leosia. Do tego zostaje obarczony opieką nad zwierzakami zmarłej pani Gwizdoniowej, jako ten „młody, niepracujący i bez zobowiązań”… Trzeba przyznać, że wszystko komplikuje się w tempie błyskawicznym. Mężczyzna stara się być stanowczy, konsekwentny, bardzo chce odzyskać kontrolę i uporządkować zaległe sprawy. Nawet przez chwilę wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku – do czasu, kiedy podczas spaceru z psem znajduje ciało zamordowanej kobiety, Noooo, pech!
Na jego niekorzyść działa fakt, że jest empatyczny, wrażliwy, zupełnie pozbawiony tupetu i egoizmu. Dawno już nie spotkałam bohatera, który budziłby taką sympatię! Zupełnie nie potrafi być asertywny, nie jest w stanie nikomu odmówić pomocy, a do tego jest niezwykle samokrytyczny… Poza tym nie można uciec przed przeszłością, musi pogodzić się z tym, że każda decyzja przynosi konsekwencje, a ludzi wokół nas tak naprawdę nie znamy – czasami okazuje się, że przyjaciel jest zakamuflowanym wrogiem, a wścibska sąsiadka wyjątkową, dobroduszną kobietą…
       Ciepło, serdeczność, wyrozumiałość dla ludzkich wad i słabości, jakie promieniują z kart powieści, sprawiają, że czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Dodajmy do tego ogromną dawkę humoru, wiarygodność w oddaniu zjawisk społecznych i relacji międzyludzkich, wartką akcję, ciekawych bohaterów – i mamy zagwarantowane przemiłe chwile z książką.

Dolina szpiegów, Robert Michniewicz

  O wygraniu wojny decydują nie tylko zasoby broni, logistyka, dobrze wyszkoleni żołnierze – ale w dużej mierze działalność wywiadowcza. Cza...