wtorek, 18 kwietnia 2023

Złodziejka listów, Anna Rybakiewicz




Historia wielkiej miłości, która rodzi się w okrutnych czasach i budzi tak duże emocje, że właściwie nie można jej odłożyć. Głęboko zapada w pamięć, uczy pokory i docenienia tego, co mamy…

Astrid Rosenthal poznajemy w lipcu 1941 roku w Łomży, w momencie kiedy represje wobec Żydów w zastraszającym tempie się nasilają. Dziewczyna buntuje się, nie chce nosić naszytej gwiazdy Dawida na piersiach i plecach, wstydzi się takiego oznaczania. A to tylko początek zmian, warunki życia jej rodziny, sąsiadów nieustannie się pogarszają, ludzie znikają, spokój, stabilizacja pozostają jedynie wspomnieniem. Rodzice w akcie rozpaczy decydują się na zorganizowanie córce ucieczki z getta, przekonują ją koniecznością znalezienia w stolicy mieszkania, w którym mogliby się wszyscy ukryć. Astrid wyrusza w ryzykowną podróż tak, jakby szła na niedzielny spacer, zabiera ze sobą jedynie trochę pieniędzy i „Cierpienia młodego Wertera” w oryginale, które otrzymała w prezencie z okazji osiemnastych urodzin.

Tuż po dotarciu do Warszawy na jej drodze staje przystojny oficer SS, z którym zaczyna rozmawiać, udając pewność siebie, próbując wyglądać naturalnie i swobodnie. Ta zrodzona z przypadku chwila okazuje się brzemienną w skutki – porywcze serce od pokoleń było cechą dziedziczną u Rosenthalów, więc i teraz Astrid obdarza gorącym uczuciem mężczyznę, który okazał jej zainteresowanie i potraktował z szacunkiem. Zafascynowani sobą od początku, nie mogą przestać rozmawiać o literaturze, muzyce, teatrze. Spotkaniu towarzyszy zarówno przerażenie, jak i przyjemne uniesienie, nie kończy się ono jednak szczęśliwie...

Próbuję wyobrazić sobie mężczyznę, który pomimo niemieckiego munduru był w stanie tak oczarować  kobietę. Ogromne znaczenie z pewnością odegrał tu młody wiek Astrid, jej fascynacja romansami, literackim światem. Dziewczyna nie może zapomnieć o Walterze, a ma przecież świadomość tego, co ich dzieli. Część jej duszy jest bardzo ciekawa  mężczyzny, ale rozsądek ciągle przypomina o niebezpieczeństwie, decyduje się więc na kontakt jedynie w formie listów i to pisanych jednostronnie, bo przez nią…

Powieść jest piękną lekcją historii. Opowiedzianą z perspektywy niezwykłej kobiety – o wyjątkowej wyobraźni, wrażliwej duszy, fascynującej urodzie. Nie zdradzę jej losów, jednak muszę wspomnieć o tym, że w życiu liczy się szczęście, edukacja, dobrzy ludzie, których spotykamy na swej drodze, ale przede wszystkim ogromna wewnętrzna siła, jaką buduje w nas miłość rodziców.

Autorka niezwykle subtelnie prowadzi nas przez wojenną zawieruchę. Opisuje tę straszną rzeczywistość w tak wyjątkowy sposób, że pozwala oswajać przerażające fakty, okrucieństwo, niezmierzone tragedie. Jednocześnie jej powieści niosą nadzieję i udowadniają, że świat nigdy nie jest bezwzględnie zły, nawet w najgorszych czasach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do końca moich dni, Anna Rybakiewicz

  Historia pełna niezwykłej siły i determinacji. Powieść przedstawia losy Apolonii Dobkowskiej, której życie nagle wywraca się do góry nogam...