poniedziałek, 23 stycznia 2023

Klinika, Klaudia Muniak


Gaja budzi się w szpitalu po wypadku, niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło. Dużo śpi, nikt jej nie odwiedza, pielęgniarki nie odpowiadają na pytania. W tej sytuacji zrozumiałe są niepewność, uczucie niepokoju i zagrożenia… Te odczucia są jednak tak sugestywne, wzmagające się z taką siłą, że towarzyszą nie tylko bohaterce, ale udzielają się też czytelnikowi. Udręczona dziewczyna czuje chwilami, że popada w paranoję. Wydaje jej się, że miły doktor jest jej jedynym sprzymierzeńcem…

Bohaterka jest wyjątkową osobą, ma świadomość, że żyje dzięki rozwojowi nauki i medycyny. Możliwość edycji genów, wycięcia tego odpowiadającego za zespół Edwardsa stała się dla niej cudowną szansą na normalne życie… A jednak wszystko ma swoją cenę… Jaką? Musicie doczytać sami.

Autorka doskonale zgłębiła temat inżynierii genetycznej oraz rzeczywistości znanej tylko pacjentom szpitali i klinik. Z przejmującą łatwością oddaje odczucia zdezorientowanej pacjentki – wahania nastroju, niepokojące przeczucia, złość na personel bagatelizujący kolejne uwagi i ignorujący dylematy. 

Powieść jest udanym połączeniem wątku medycznego z kryminalnym. Aktualne nawiązanie do sytuacji społeczno-politycznej jest dla mnie ogromnym plusem, pozwala emocjonalniej wczuć się w sytuację bohaterki, zrozumieć jej żal i rozgoryczenie. 

 

5 komentarzy:

  1. Brzmi naprawdę ciekawie - a najbardziej interesują mnie te współczesne odniesienia, o których wspominasz. Chętnie sięgnę po tę książkę w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba się skuszę :) jeśli jest na legimi

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko czytam wątki związane ze szpitalem, ale ta historia mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię thrillery medyczne - do tej pory czytałam tylko Gerritsen i Cooka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię takie połączenia.

    OdpowiedzUsuń

Do końca moich dni, Anna Rybakiewicz

  Historia pełna niezwykłej siły i determinacji. Powieść przedstawia losy Apolonii Dobkowskiej, której życie nagle wywraca się do góry nogam...