Gaja budzi się w
szpitalu po wypadku, niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło. Dużo śpi, nikt
jej nie odwiedza, pielęgniarki nie odpowiadają na pytania. W tej sytuacji zrozumiałe
są niepewność, uczucie niepokoju i zagrożenia… Te odczucia są jednak tak
sugestywne, wzmagające się z taką siłą, że towarzyszą nie tylko bohaterce, ale
udzielają się też czytelnikowi. Udręczona dziewczyna czuje chwilami, że popada
w paranoję. Wydaje jej się, że miły doktor jest jej jedynym sprzymierzeńcem…
Bohaterka jest
wyjątkową osobą, ma świadomość, że żyje dzięki rozwojowi nauki i medycyny.
Możliwość edycji genów, wycięcia tego odpowiadającego za zespół Edwardsa stała
się dla niej cudowną szansą na normalne życie… A jednak wszystko ma swoją cenę… Jaką? Musicie doczytać sami.
Autorka doskonale
zgłębiła temat inżynierii genetycznej oraz rzeczywistości znanej tylko
pacjentom szpitali i klinik. Z przejmującą łatwością oddaje odczucia
zdezorientowanej pacjentki – wahania nastroju, niepokojące przeczucia, złość na
personel bagatelizujący kolejne uwagi i ignorujący dylematy.
Powieść jest udanym
połączeniem wątku medycznego z kryminalnym. Aktualne nawiązanie do sytuacji społeczno-politycznej
jest dla mnie ogromnym plusem, pozwala emocjonalniej wczuć się w sytuację
bohaterki, zrozumieć jej żal i rozgoryczenie.
Brzmi naprawdę ciekawie - a najbardziej interesują mnie te współczesne odniesienia, o których wspominasz. Chętnie sięgnę po tę książkę w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę :) jeśli jest na legimi
OdpowiedzUsuńRzadko czytam wątki związane ze szpitalem, ale ta historia mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery medyczne - do tej pory czytałam tylko Gerritsen i Cooka...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie połączenia.
OdpowiedzUsuń