Z ogromną przyjemnością wraca się do bohaterów ze „Skrawka pola”, czyta o ich dalszych perypetiach. Zaglądając do domostw w Tynczynie, poznając radości i troski, jednocześnie wczuwamy się w ich nastroje i emocje. Autorka w cudowny, lekki sposób przenosi nas w pierwszą połowę XX wieku – okres trudny, nieżyczliwy właściwie dla każdego Polaka.
Czasami z życiowego gościńca można zboczyć na kamienistą
ścieżkę… i nawet nie zauważyć tego od razu… Taki los spotkał Krystynę. Nie
zwróciła uwagi na gęstniejącą atmosferę w domu, na rosnące napięcie, a na
naprawę błędu, jakim okazało się małżeństwo, było za późno. Z pokorą
postanowiła znosić swój los… do czasu, gdy podjęła decyzję, że zawalczy o dobro
dziecka!
Powieść pozostawia w sercu ślad – porusza tyle ważnych
problemów – przemocy w rodzinie, zawiedzionej miłości, zdrady, ogromnego żalu.
Wdzięczna jestem autorce za nadzieję, jaka wybrzmiewa z historii Marianny i
Wawrzka – szczęście jest możliwe, czasami znajduje się blisko, nawet w zasięgu
ręki.
Znam tę autorkę i jej książki zawsze mi się podobają. Cukrowy Groszek
OdpowiedzUsuń