W życiu trzeba iść do
przodu, ale też pamiętać o tym, że przeszłość ma znaczenie i ogromny wpływ na
ukształtowanie nas samych i naszego świata.
Elektra – Siostra Słońca – to światowa modelka o złamanym sercu. Wydaje się przebojowa i pewna siebie, ale tak naprawdę jest krucha i wrażliwa… Kolejny raz przekonujemy się, że pieniądze nie gwarantują szczęścia, a dostęp do używek i celebrycki świat często prowadzą do samozagłady… Trudny, skomplikowany i porywczy charakter dziewczyny sprawia, że bardzo długo nie daje sobie pomóc, a czytelnika może wręcz drażnić.
Elektra w końcu decyduje się na
rozpoczęcie poszukiwań losów utraconej rodziny i tożsamości. Pomaga jej w tym
nowo poznana babka, która zaczyna opowiadać o Cecily – dziewczynie, która w
1938 roku wyjechała do Kenii. Od tego momentu rozpoczyna się najciekawsza dla
mnie część powieści. Z zachwytem wyobrażałam sobie świat wyglądający inaczej niż
w Ameryce, w którym zagrożenie bywa bardzo realne. Pierwsze safari, dzikie
zwierzęta, zwyczaje Masajów, surowe warunki życia, fascynujący Billy – wszystko
to złożyło się na majestatyczne piękno Kenii. Ujęły mnie relacje łączące Cecily
z Billym – trudne, a jednak pełne łagodności, wyrozumiałości i ciepła.
Powieść porusza wiele
istotnych problemów – adopcję, traumatyczne przeżycia, narkomanię, rasizm,
zdradę – zainteresuje więc każdego z innych względów.
Myślę, że warto sięgnąć po taką książkę.
OdpowiedzUsuń