Czy Królowa Śniegu może mieć coś wspólnego z
ludźmi zamarzającymi w lasach i na bezdrożach? Autorka zaprosiła czytelników do
małego miasteczka pod Gdańskiem, gdzie podczas mroźnej i długiej zimy
bezczelnie poczyna sobie pewien morderca...
To w prowincjonalnym Kryszewie aspirant Ryba i Felicja
Stefańska próbują rozwikłać zagadkę regularnie zamarzających „pijaczków”…
Felicja, pełniąca funkcję rzeczniczki prasowej gminy, jest
zdecydowaną i ambitną osóbką, poważnie podchodzi do swoich obowiązków i pomimo
nacisków nie odpuszcza tematu – zawzięcie angażuje się w wyjaśnienie zagadki. Intuicyjnie czuje, że nie mogą to być wypadki, nawet biorąc pod uwagę
srogie warunki atmosferyczne.
Klimatyczny kryminał czyta się lekko, chociaż towarzyszy
temu smutna refleksja, że tylko w baśniach dobro wyraźnie pokonuje zło… w
prawdziwym życiu nie odstępują nas raczej szarości. Przecież mordercy nie można
usprawiedliwić czy rozgrzeszyć, jednak czasami, widząc ból i poznając okoliczności
– można się nad nim ulitować i pożałować.
Takie połączenie baśniowości morderstw brzmi oryginalnie, aż jestem ciekawa, co z tego wyniknie...
OdpowiedzUsuń