Jesteście w stanie
wyobrazić sobie sytuację, że Wasz pies w czasie spaceru przynosi w pysku…
ludzki palec?
A co? Czy cichej,
spokojnej bibliotekarki nie może spotkać jakaś przygoda? Szkoda tylko, że tak
przerażająca…
W takich
dramatycznych okolicznościach Anna Drozd poznaje komisarza Grykę – mężczyznę
niezbyt ładnego, ale o sympatycznym spojrzeniu i aksamitnym głosie…
W tej powieści
odnalazłam wszystko, co lubię – trochę kryminału, trochę romansu, dużo
obiektywnych obserwacji i życzliwości dla ludzi…
I zgadzam się z refleksją głównej bohaterki,
podsumowującą powieść – trzeba cieszyć się małymi rzeczami, domem, ogrodem,
zwierzakami, nawet jeżeli do końca nie jest sielankowo. Trzeba nauczyć się
doceniać, to, co mamy!
Czytałam ją już jakiś czas temu i przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPiękna refleksja :) Jeśli cała książka jest taka - to może być coś idealnie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAcchhh. z tymi bibliotekarkami to zawsze są przygody;) Pati
OdpowiedzUsuńNo właśnie, stereotypy o cichych bibliotekarkach wcale nie są prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńJeśli to występuje tam bibliotekarka to po prostu muszę przeczytać
OdpowiedzUsuń